Zachciało nam się z moją Rodzicielką faworków. Tak po prostu, tak "o", więc są :)
Faworki zawsze goszczą na polskich stołach w tłusty czwartek, a my sobie zrobiłyśmy dziś słodką, tłustą sobotę :)
Tradycyjne faworki są chyba każdemu znane. Przygotowanie ich wcale nie jest takie trudne.
A jeśli już mamy przygotowane ciasto na faworki, to możemy poeksperymentować.
Ja stworzyłam dziś faworkowe uszka, czyli faworki z konfiturą.
Potrzebujemy:
1/2 kg mąki
5-6 żółtek
4-5 łyżek gęstej, kwaśnej śmietany
1 łyżka cukru pudru
2 łyżki spirytusu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
olej, lub czysty smalec do smażenia
nadzienie: sztywna konfitura w ulubionym smaku
cukier puder do posypania
Wykonanie:
Mąkę dokładnie przesiewamy ze wszystkimi suchymi składnikami, następnie formujemy kopczyk, w nim dołeczek, wlewamy żółtka, spirytus i śmietanę. Zagniatamy miękkie i elastyczne ciasto w razie potrzeby dosypując odrobinę mąki, lub dodając odrobinę śmietany.
Zagniecione ciasto formujemy w gruby walec i ubijamy wałkiem cały czas składając ciasto i w ten sposób napowietrzając je, przez kilka minut.
Wyrobione ciasto wkładamy na 10-15 minut pod ściereczkę, aby odpoczęło. W tym czasie możemy przygotować patelnię lub głębszy rondelek, nalewając olej. Przygotujmy również większy talerz wyłożony ręcznikami papierowymi, oraz sitko do cukru pudru.
Z ciasta odrywamy kawałki i wałkujemy je na cienko, na około 2-3 mm, podsypując mąką.
Jeśli chcemy wykonać tradycyjne faworki, to płat ciasta dzielimy na pasy o szerokości ok. 2 cm, a następnie kroimy każdy z pasów w poprzek na ok 10 cm kawałki. W połowie każdego nożem robimy nacięcie na około 2 cm. Bierzemy jeden kawałek z rozcięciem i zawijamy jeden z brzegów przekładając go przez nacięcie na drugą stronę.
Tak przygotowane faworki od razu smażymy, nie mogą obsychać.
Faworki wrzucamy na rozgrzany olej i obsmażamy krótko z obu stron na złoty kolor. Usmażone ciastka wykładamy na ręczniki papierowe, a gdy obeschną przekładamy na półmisek i posypujemy cukrem pudrem.
Jeśli chcemy przygotować uszka, to rozwałkowany płat ciasta dzielimy w trójkąty, mniej więcej równoboczne. Na jednym boku łyżeczką kładziemy odrobinę konfitury, a następnie zwijamy w stronę czubka trójkąta, zagniatając rogi i zwijając je tworząc uszko.
Tak przygotowane uszka od razu smażymy z obu stron na złocisty kolor. Usmażone uszka wyjmujemy na ręcznik papierowy do obeschnięcia, następnie przekładamy na talerze i posypujemy cukrem pudrem.
Bardzo ciekawa wariacja :) Ale smażenia na smalcu nie polecam - ma straszne konsekwencje dla układu krwionośnego. Znacznie zdrowiej jest smażyć na oleju rzepakowym - ma sporo omega-3, które obniża cholesterol :)
OdpowiedzUsuńOwszem, masz rację jeśli chodzi o szkodliwość. Ja nie przepadam za rzepakowym, bo ma specyficzny posmak, można również użyć oliwy z pestek winogron, chyba najbardziej neutralna :)
OdpowiedzUsuń